Nieustannie towarzyszy mi przeświadczenie, że wszystkich oszukuję. Chyba podstępem sprawiłam, że ludzie pytają mnie o moje zdanie lub, o zgrozo, chcą ze mną współpracować. Kilka miesięcy temu ktoś podesłał mi link do artykułu, który na dobre zakodował się w mojej podświadomości. Opowiadał on o tak zwanym syndromie oszusta. Odkąd przeczytałam tamten tekst, to pojęcie regularnie odbija mi się czkawką. Dlaczego? Ponieważ nigdy nie czuję się wystarczająco dobra. I najwyraźniej nie jestem w tym jedyna.
Cytując Wikipedię:
Syndrom oszusta jest psychologicznym zjawiskiem powodującym brak wiary we własne osiągnięcia. Pomimo zewnętrznych dowodów własnej kompetencji, osoby cierpiące z powodu tego syndromu pozostają przekonane, że są oszustami i nie zasługują na sukces, który osiągnęły. Przyczyn sukcesu upatrują w szczęściu, sprzyjających okolicznościach bądź w rezultacie bycia postrzeganym jako osoba bardziej inteligentna i kompetentna niż w rzeczywistości. Co warte odnotowania, syndrom oszusta jest szczególnie powszechny wśród wysoko postawionych kobiet.
Z syndromem oszusta najczęściej zmagają się właśnie kobiety. W konsekwencji nieustannie kwestionują swoją wartość i wzrastają w przekonaniu, że są niewystarczające dobre. We wszystko wkładają dziesięć razy więcej wysiłku, bo mają poczucie, że na coś nie zasługują. Uważają, że znajomi i przełożeni je przeceniają, a jakikolwiek komplement jest skutkiem misternie utkanej przez nie iluzji. Często sabotują swoje działania i nie korzystają z pojawiających się okazji. Nie doceniają też swoich osiągnięć – te zwykle są zasługą przypadku. Swoje porażki natomiast automatycznie uznają za skutek swojego braku kompetencji. Żyją w ciągłej gotowości: tylko czekają na to, by reszta świata zorientowała się, że są zwykłymi oszustkami.
- Dostałam się gdzieś? To musi być pomyłka. Ewentualnie aplikacje wysłali tylko bardzo kiepscy kandydaci.
- Wygrałam w konkursie? Dobra ocena? Miałam szczęście.
- Ktoś prosi mnie o radę? Udzielę jej, ale po chwili zacznę odczuwać silną potrzebę ucieczki z miejsca zbrodni – przecież ja nic nie wiem. Kim ja jestem, by udzielać komuś rad?
- Mam wycenić efekty mojej pracy? Boże, zostanę wyśmiana, jeśli napiszę tę kwotę, powinnam się cieszyć, że ktoś chce mi cokolwiek zapłacić.
- Dostaję komplement? Dziękuję, ale płoną mi policzki, bo wiem, że na niego nie zasłużyłam.
Prawdziwym olśnieniem było dla mnie odkrycie, że nie jestem w tym jedyna i że nawiedzające mnie myśli… niekoniecznie są zgodne z prawdą. Są wypadkową wzrastania w kulturze, która każe nam umniejszać swoje osiągnięcia, a dziewczynki uczy dodatkowo siedzenia cicho i ze złączonymi nogami. Czy to jeszcze skromność, czy może jednak już pranie mózgu?
Jesteś wystarczająco dobra / wystarczająco dobry
Prośba
Powiedz wątpiącej w siebie osobie, że jest wystarczająco dobra. Pewnie Ci nie uwierzy, ale chociaż troszkę ją to wzmocni. Możesz też podesłać jej ten tekst. Ja chciałabym dowiedzieć się tego wszystkiego kilka miesięcy temu.
Czy kiedyś czułaś się niewystarczająco dobra? / Czy kiedyś czułeś się niewystarczająco dobry?