W tym roku 11 listopada spędziłam dość nietypowo, bo pławiąc się w onirycznych dźwiękach i zachwycając inwencją twórczą młodych ludzi. W tej specyficznej atmosferze przyszedł mi do głowy pomysł, do którego realizacji bardzo się zapaliłam. Już kilka dni później powzięłam pierwsze kroki, dzięki czemu w ubiegłym tygodniu wylądowałam na kanapie z Wojtkiem Filipowiczem (aka młodym łucznikiem), siedemnastoletnim muzykiem i organizatorem mojego nowego ulubionego eventu. Tym właśnie sposobem inauguruję cykl wywiadów #młodzirobią. ?

koncerty w poznaniu muzyka alternatywna oniryzm młodzi robią

Przed spotkaniem zaczęłam sobie słuchać Twojego setu z ostatniego Oniryzmu i… on jest naprawdę świetny. Zaskakuje mnie to, bo autentycznie za każdym razem trochę przenosi mnie w ten inny, senny wymiar. Szanuję. <śmiech> Ale do rzeczy: słuchaj, Ty jesteś jeszcze w liceum?

Tak, a właściwie w technikum.

Ok, to w takim razie pytanie bardzo w moim stylu, wybacz, ale muszę: czy ta formalna edukacja jest czymś co Ci w jakikolwiek sposób jakoś Ci pomaga w tym, co robisz?

Formalna edukacja? Nie… Myślę, że raczej przeszkadza. Przeszkadza w jakimś rozwoju. Myślę, że gdybym miał więcej czasu i gdybym nie miał szkoły, tworzyłbym na dłuższą metę.

Dobrze to rozumiem. Trochę z innej beczki – od zawsze “parałeś się” muzyką? Kiedy to się u Ciebie pojawiło?

Nie, nie, zdecydowanie nie od zawsze. Gdzieś w roku 2012-13 przyszedł mi do głowy taki pomysł… Wcześniej przez jakiś czas grałem na gitarze, bo byłem gdzieś tam związany z muzyką metalową <śmiech>, ale później pojawił się… Nie pamiętam już czyj to dokładnie był wpływ, ale tak muzycznie był to chyba głównie Yung Lean i inne tego typu wykręcone rapowe klimaty. Przez to zacząłem robić swoje bity rapowe i dość długo w tym właśnie siedziałem, ale w pewnym momencie zaczęło mnie to nudzić. W zeszłym roku zacząłem iść nieco bardziej w jakąś muzykę alternatywną, jakąś elektronikę.

Spoko, a jak Ty się tego w ogóle nauczyłeś?

Jestem samoukiem, cały ten proces polegał na szperaniu w internecie i podręcznikach do nauki teorii muzyki. Wszystko więc powolutku zrobiłem własnym sumptem. Musiałem się tego po prostu nauczyć małymi krokami.

To robi wrażenie. Kiedy się Ciebie obserwuje przy pracy, wszystko wygląda… bardzo profesjonalnie. <śmiech> Ile Ci to zajęło? Nauczenie się miksowania, tworzenia utworów w takim stopniu, by czuć się z tym komfortowo, pewnie?

Dobrze, w miarę pewnie, poczułem się dopiero z dwa lata temu, nie wstydziłem się już tego pokazać. Chociaż zazwyczaj wstydzę się w ogóle pokazać… No ale tak, wtedy poczułem się z tym pewniej, czułem, że to jest dobry materiał i że to jest coś, co warto pokazać światu.

koncerty w poznaniu muzyka alternatywna oniryzm młodzi robią

Czy ktoś Ci w tej drodze jakoś pomógł? A może byłeś w tym sam?

Oj, dużo, dużo było pomocy ze strony innych producentów, ludzi, którzy promują taką muzykę. Dużo było znajomości z muzycznej branży, chociaż o wiele mocniej mogłem to odczuć w tym okresie rapowym. Teraz głównie trzymam się z ludźmi z poznańskiego labelu Magia i to właśnie przede wszystkim oni mnie wspierają na tej mojej muzycznej drodze.  

Wspomniałeś już o tym w jakie mniej więcej klimaty teraz idziesz. To jest taki styl, który wykształciłeś sobie dopiero w ostatnim czasie, prawda? Kiedyś siedziałeś w czymś zupełnie innym.

Tak, tak, wcześniej było zdecydowanie bardziej rapowo, ale to jednak nie jest to. Według mnie na dłuższą metę jest to coś bardzo wtórnego, za dużo nowego nie da się tam zrobić. Jako że zawsze słuchałem też muzyki innej niż rap, w końcu przestało mi to odpowiadać i zapragnąłem zająć się czymś innym.

Czy to jest coś, czym chcesz zajmować się dłużej?

Jak najbardziej, myślę, że to jest coś, co sobie dłużej porobię, bo właśnie nie jest to wtórne i daje mi o wiele większe możliwości, pozwala mi na zabawę z dźwiękiem i wszystkim wokół. Łączy się to też z formułą imprezy – Oniryzmu – który nie jest czymś typowym, takim rapowym koncertem, na który przychodzisz, gra tam raper, machanie rękami i tyle. <śmiech> No myślę, że o wiele ciekawsza jest taka formuła imprezy, jaką my wykorzystujemy.

Też mam takie wrażenie! Słuchaj, zanim przejdziemy w pełni do samego Oniryzmu… Zdaje się, że w naszej wcześniejszej rozmowie napomknąłeś coś o swoim albumie. Masz ochotę coś o nim powiedzieć?

No tak, będzie album, będę wydawał go jakoś na dniach, bo jest już skończony i po prostu sobie leży i czeka aż ktoś będzie chciał go wydać. <śmiech> To jest 5 utworów, trwa to jakieś 15 minut. Ciężko mi jest jakoś stworzyć dłuższy materiał, zawsze tworzę bardzo krótkie utwory i w małej ilości. Łapię jakiś motyw, kręcę się wokół niego i w nim tworzę, ale nie umiem tego rozwinąć jeśli chodzi o długość.

Ok, ale może niekoniecznie musisz, no nie? <śmiech>

No tak, myślę, że ten materiał jest krótki, ale treściwy. Dużo jest w nim inspiracji techno, ambientem. Zdecydowanie jest to senny album. Duży wpływ na niego miał właśnie Oniryzm i cały anturaż wokół niego, stąd ta senność – ale nie taka senność do spania, tylko… senność do marzenia. Album ukaże się w styczniu 2018 roku.

Pora chyba skupić się Oniryzmie, bo od tego tematu na pewno nie uciekniemy, zresztą wcale nie chcę tego robić…

Jakieś dwa miesiące temu w wyniku dziwnego zbiegu okoliczności trafiłam do tego malutkiego budynku na skraju poznańskiej Wildy, do post-peerelowskich, odrapanych Farb. Nie wiem czy w innej sytuacji w ogóle zwróciłabym uwagę na to miejsce, bo jest ono dość niepozorne, ale, kurczę, stworzyliście tam TAKI klimat… Farby przyprawione szczyptą oniryzmu okazały się po prostu magiczne. Teraz chętnie pogadałabym z Tobą właśnie o tym Oniryzmie. Kiedy w ogóle po raz pierwszy pojawił się pomysł ruszenia z takim eventem?

Pomysł pojawił się gdzieś w wakacje, bo wtedy grałem trochę w różnych miejscach w Poznaniu – po raz pierwszy rzeczywiście grałem gdzieś przez cały czas, wcześniej bywały to raczej pojedyncze koncerty. Znalazłem też wtedy Farby, była to dopiero co otwarta miejscówka, ledwie po pierwszym evencie. Napisałem do nich z pytaniem, czy chcieliby może z kimś takim jak ja nawiązać współpracę. <śmiech> No i wyklarowało się to przez to, że spotkałem w tym czasie Mikołaja Tkacza i Mateusza Piątkowskiego, Mikołaja znanego ze swoich komiksów i odpowiedzialnego za label MAGIA oraz Mateusza odpowiedzialnego za Harmless Sounds, też jego label. Stwierdziliśmy, że może zrobimy tam jedną taką imprezę z osobami z tych labeli – po prostu taki showcase artystów, no ale… Przyszliśmy na spotkanie z Andrzejem, właścicielem Farb, dogadać jak to robimy, a on stwierdził, że w sumie to by nam dał cykl… Usiedliśmy przy chyboczącym się stoliku, który wyglądał nieco jak karuzela i wymyśliliśmy nazwę “Oniryzm” i cały pomysł wokół tego.

Kurczę, to w takim razie ten pomysł dość mocno ewoluował – bo od czegoś, co miało być tylko showcasem przeszliście do autorskiego cyklu eventów…

No tak, to wyszło spontanicznie, ale bardzo fajnie.

Też tak uważam. Wybór Farb miał chyba też dość duży wpływ na to, jaki to ostatecznie przybrało kształt. To nie jest losowa miejscówka, prawda?

Zdecydowanie. Myślę, że tamtejszy klimat jest świetny – z tą jedną jedyną lampką i ze ścianą z drewnianych bloków. Też to, że to miejsce jest takie małe tworzy tam taki klimat…

…bardzo intymny.

Tak… Nie wiem czy byłaś na tej części ostatniego setu, kiedy zrobiliśmy przedszkolną grę w krzesełka…

Niestety, to mnie właśnie ominęło. Mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję z Wami zagrać. <śmiech>

To był po prostu świetny, spontaniczny pomysł wymyślony gdzieś przed Farbami. Ktoś grał seta, a my z Mikołajem myśleliśmy nad tym, że ludzie tak siedzą na tych krzesełkach, a trzeba zrobić jakoś przejście do tej stojącej części programu, bardziej tanecznej. Nie wiedzieliśmy jak to zrobić, żeby miało to sens. Wtedy nagle wpadliśmy na pomysł, że można by zagrać w krzesełka do jakiejś nietypowej muzyki. Bo u nas zdecydowanie byłoby to zbyt zwykłe, gdybyśmy…

…po prostu zagrali <śmiech>

….po prostu zagrali w krzesełka do jakiejś muzyki z przedszkola.

To jest… naprawdę ciekawe przejście. <śmiech> I co, ludzie dali się temu porwać?

Tak! Wyszła z tego zaciekła gra w krzesełka, ktoś to chyba nawet nagrał. No i zdecydowanie przeszliśmy wtedy do pozycji stojącej.

Czyli cel został osiągnięty. Tak się zastanawiam: organizowałeś wcześniej jakiekolwiek eventy?

Nie, to jest mój pierwszy muzyczny event, jaki organizuję. Właściwie współorganizuję, ale wyszedł on gdzieś z mojej inicjatywy i czuję się w sercu za niego odpowiedzialny – za to, że to wyszło i działa. <śmiech>

Więc właściwie nie miałeś żadnego doświadczenia… Kto Cię w tym wszystkim wspierał? Twoi współorganizatorzy właśnie?

Tak, oni są nieocenionym wsparciem. Mikołaj, który wymyślił całą stronę graficzną projektu – logo, poduszkę, chmurkę, całą kolorystykę i to, że to wszystko jest narysowane jakby przez dziecko – to wszystko wyszło spod jego ręki. Malwina spontanicznie uszyła nasze poduszki, które można kupić podczas wydarzenia, a Mateusz odpowiadał za to wszystko i nam doradzał. Zaczęło się zresztą od pomysłu Mateusza – miały być chmury, takie normalne. A wyszło z tego coś innego, co wydało nam się po prostu świetne.

oniryzm wydarzenia w poznaniu eventy koncerty muzyka alternatywna senny

Oj tak, wasza oprawa graficzna jest cudowna.

To wszystko jest dla mnie o tyle ciekawe, że, tak jak wspomniałeś, jesteś jeszcze w technikum… Według naszego wspaniałego porządku, powinieneś jeszcze przez x lat uczyć się jak robić różne rzeczy zanim zaczniesz je robić. Tymczasem Ty się zajmujesz właśnie robieniem – tym, co mnie fascynuje najbardziej i tym, czego szukam u ludzi wokół. Stąd w ogóle wziął się mój pomysł na rozmowę z Tobą. To, że zorganizowałeś coś takiego – to jest niesamowite. Jasne, zrobiłeś to ze wsparciem znajomych, ale jednak stworzyłeś coś, co się wspaniale rozrosło i nadal prężnie się rozwija – na to się przynajmniej zanosi.

Mamy taką nadzieję. <śmiech>

koncerty w poznaniu muzyka alternatywna oniryzm młodzi robią

Słuchaj, a… ta nazwa? Ona była przypadkowa? Była skutkiem tej Waszej burzy mózgów w Farbach?

Miałem kiedyś projekt poboczny, jeszcze za czasów tworzenia podkładów rapowych, który nazywał się Oniryzm. Jest to według mnie naprawdę ciekawe słowo…

Tak, wypisałam sobie tutaj nawet słownikową definicję…

To dobrze, sam bym teraz jej idealnie nie przytoczył. <śmiech>

Oniryzm – przedstawianie rzeczywistości w formie wzorowanej na marzeniu sennym…

Tak… No miałem taki projekt z moim wieloletnim kolegą, gitarzystą, Adamem. To też była taka senna muzyka, moja pierwsza odskocznia od tych hiphopowych podkładów. No ale nie wyszło z tego za dużo i projekt obecnie już nie istnieje. Gdy z chłopakami zaczęliśmy rozmawiać o typie muzyki, jaki chcemy zagrać na evencie, to słowo do mnie wróciło i uznaliśmy, że pasuje.

Czy jest coś, co chcesz tym wydarzeniem wywołać? Jak chcesz żeby ludzie się na nim/po nim czuli? Myślałeś o tym?

Myślę, że to ma być przede wszystkim dobra zabawa, ale w alternatywnym tego słowa znaczenia. Zazwyczaj gdy idziemy w sobotę gdzieś do klubu to idziemy tańczyć do, teraz, powiedzmy, techno. Oniryzm to właśnie jakaś alternatywa dla ludzi, którzy może akurat niekoniecznie chcą iść na to techno, którzy chcą zobaczyć coś innego.

Mnie tym właśnie kupiliście. Rzeczywiście mało jest w Poznaniu niewielkich miejsc, wydarzeń, na których można posiedzieć sobie ze znajomymi w przyjemnej, spokojnej atmosferze – i oczywiście w towarzystwie dobrej muzyki. Wypełniacie więc jakąś niszę. Jak do tej pory ludzie reagowali na Oniryzm, co Wam mówili?

Bardzo pozytywnie, co widać też zresztą po tym wywiadzie… <śmiech> Mówili, że to jest właśnie takie inne, kameralne, intymne. Cenią sobie to, że mogą przyjść, porozmawiać, pobujać się do ciekawej muzyki. Więc… zdecydowanie pozytywnie.

Tym bardziej musicie iść w to dalej! Hm, a masz poczucie, że po tych, zdaje się, trzech eventach czegoś się nauczyłeś?

Czy ja się czegoś nauczyłem… Hm… Tak, nauczyłem się, że zdecydowanie warto przyjechać przed czasem. Przed jednym Oniryzmem spalił nam się wzmacniacz, Mikołaj musiał ekspresowo skoczyć do kolegi z Wildy pożyczyć inny wzmacniacz żebyśmy mieli w ogóle jak podłączyć głośniki. Na szczęście udało nam się z tego wybrnąć.

Organizacja kolejnych eventów jest prostsza niż organizacja tego pierwszego?

Zdecydowanie. Wiemy już czego się spodziewać, na co patrzeć, co podłączyć, wszystko o wiele szybciej idzie. Człowiek uczy się na błędach.

Macie jakieś dalekosiężne plany? Kolejny event z cyklu, a może coś większego?

Kolejny event z cyklu to zawsze fajna sprawa, ale… nie mówiłem tego jeszcze chłopakom, ale ja celuję w wyjście z tym poza Poznań, zrobienie edycji w innych miastach.

Super, to teraz trzeba tylko znaleźć równie wspaniałą miejscówkę jak nasze poznańskie Farby.

Tak, myślę, że to jest właśnie nasze najtrudniejsze zadanie. No i ktoś musi też nas chcieć zabookować… <śmiech> Zobaczymy, jeszcze się za bookingami nie rozglądałem.

Ja jestem za, zresztą moi znajomi z Warszawy ogromnie zazdrościli mi spędzania z Wami sobót, więc… popyt na pewno jest. <śmiech> W porządku, z mojej strony to już wszystko. Dziękuję Ci bardzo!

Ja również dziękuję, było mi bardzo miło.

***

Oniryczną atmosferę możecie poczuć na własnej skórze już 16 grudnia, szczegóły niedługo pojawią się na fanpage’u wydarzenia. Tymczasem możecie wziąć udział w konkursie, który organizuję z oniryczną ekipą. Jeśli chcesz wygrać darmowy wstęp na wydarzenie lub wspaniałą poduszkę, podziel się z nami w komentarzu Twoim ulubionym onirycznym utworem. Nagrodzimy jeden lub dwa, które najbardziej trafią w panujący w Farbach klimat. ♡

koncerty w poznaniu muzyka alternatywna oniryzm młodzi robią

Muzykę młodego łucznika znajdziesz tutaj, a jego set z ostatniego Oniryzmu (mój ulubiony) tutaj

No to jak, jakie są Wasze ulubione, senne, oniryczne utwory?

Nagrody czekają