czytaj dalej        Trzecie bookathonowe wyzwanie nie napawało mnie entuzjazmem, gdy zastanawiałam się nad lekturami na ten tydzień. Wspomina ono o autorze dzielącym z tobą imię lub inicjały. Identycznymi inicjałami jak ja posługują się głównie współtwórcy encyklopedii, a imieniem – autorki młodzieżowych dystopii. Od „Niezgodnej” i „Przez burze ognia” postanowiłam trzymać się z dala, a znajomi jedynie utwierdzili mnie w tym przekonaniu. Na szczęście udało mi się znaleźć alternatywę dla takiej katorgi. I to jaką alternatywę!

        „Burning Girls” to króciutka nowela mojej imienniczki noszącej nazwisko Schanoes. Ma jedynie 32 strony (nowela, nie Veronica) i… jest świetna.  Nie mam zamiaru pisać dużo o czymś tak krótkim. Wolę zachęcić do przeczytania samej noweli, a nie zmuszać do lektury mojego niekończącego się ględzenia. Link umożliwiający przeczytanie tego opowiadania za darmo znajdziecie na końcu wpisu. Teraz pora wczuć się w klimat. Cytat powinien w tym pomóc…

“My bubbe was a zegorin in her village, one who leads the women in prayer at shul, and after only a few hours by her side I was so happy to be with her that I barely noticed when Papa left. Over that summer and the ones that followed, she kept me by her side and taught me not only the proper rites but how to conduct myself toward other women, how to listen to what’s not being said as well as what is. She was a witch, looking after the women of her village (…)”

Burning Girls, Veronica Schanoes

        Przez większość czasu akcja opowiadania toczy się w dziewiętnastowiecznej Polsce – w Białymstoku oraz „wsi zbyt małej, by nadawać jej nazwę”. Ten polski akcent podoba mi się tym bardziej, że autorka wykonała sporo pracy i zadbała o realia historyczne. Wydarzenia koncentrują się wokół Deborah, żydowskiej dziewczynki, a później – kobiety, która od swojej babki uczy się wszystkiego, co czarownica wiedzieć powinna.

What was hardest for me to learn was tact.

Klimatyczne okładki trzech opowiadań Schanoes stworzone przez bliźniaczki Balbusso.

Doceniam

baśniowy sposób opowiadania historii, cudowną mieszankę folkloru, magii i historii, a także piękny, lecz nie nadmiernie skomplikowany język. No i niesamowity klimat, którym przesycone są te 32 strony.

Narzekam

chyba tylko na długość – chciałabym móc cieszyć się lekturą nieco dłużej.

Moje wrażenia

Tu niech wystarczy fakt, że po przeczytaniu ostatniego zdania przez kilka minut siedziałam zupełnie oniemiała. Czegoś takiego się nie spodziewałam. To krótkie opowiadanie ma ogromna siłę rażenia. A ja zdecydowanie chcę z Schanoes poznać się nieco lepiej.

Instrukcja obsługi “Burning Girls”

Wystaraj się o wolne 30 minut (lub godzinę, jeśli czytanie po angielsku wymaga od Ciebie nieco więcej czasu), kliknij tutaj i przeczytaj za darmo nie przejmując się barierą językową. Słownictwo nie jest zbyt skomplikowane, a przez tę nowelę po prostu się płynie.
   

Bookathon to tygodniowe wyzwanie książkowe. Uczestnik ma za zadanie przeczytanie pozycji wpisujących się w wymyślone przez organizatorów kategorie. Wyzwań jest siedem, sześć z nich narzuca wybór książki, a siódme namawia do przeczytania 1500 stron w czasie trwania maratonu. Wyzwania to: wakacje z duchami; rozpoczęcie lub dokończenie seriiautor o twoim imieniu lub inicjałach, lato z kryminałem, książka z twoim zawodem, wakacyjna miłość. Przeczytałam już 525 stron. Dziś trwa drugi  dzień Bookathonu.